wtorek, 31 maja 2016

Niebo do wynajęcia. Bławatek (Centaurea cyanus) dla pielęgnacji oczu.

Naciśnij ctrl + F i wpisz w wyszukiwanie tytuł podrozdziału, do którego chcesz się od razu dostać! Zachęcam jednak do przeczytania całego wpisu, chaber bławatek jest bardzo korzystną dla zdrowia i urody rośliną.

Co inspirującego znajdę w tym artykule:

1. Właściwości pielęgnacyjne
2. Właściwości zdrowotne
3. Tonik dla oczu. Przepis
4. Masaż i odżywienie dla zmęczonych oczu
5. Wyciąg olejowy z płatków bławatka. Przepis

Po więcej inspiracji i wiedzy zapraszam na:





Ten tydzień jest niebieski. Bławatek zakrólował na łąkach i polach. Oznacza to, że wiosna powoli zmierza ku latu. Kończy się czas subtelnych zapachów i ulotnych kwietnych płatków, tańczących z każdym podmuchem wiatru. Za chwilę na łące rozgoszczą się silne baldachy krwawnika, słoneczne dziurawce i chrzęszczące skrzypy, a drzewa zaczerwienią soczystością. Ja skosztowałam już pierwszych truskawek z naszego ogródka! Wiosną wzbudzamy w sobie piękno i delikatność, wzmacniany subtelność i gładkość. Latem zadbamy o jędrność, soczystość i radość naszych ciał. Korzystajmy z ostatnich podarunków wiosny. Jednym z najpiękniejszych jest bławatek.


Płatki bławatka można szybko i łatwo ususzyć. Zbieraj je w słoneczny i suchy dzień, obrywając same płatki z łodyżek i wkładaj do przewiewnego koszyka. Szybko zanieś do domu, bo są wrażliwe na słońce. Susz w ciemnym i przewiewnym miejscu, rozłożone cienką warstwą. Dobrze ususzony bławatek nie traci swojego intensywnego koloru. Susz jest gotowy, gdy przy przewracaniu płatki szeleszczą. Zioło przechowuj w nieprzezroczystej puszce lub pudełku.

Właściwości pielęgnacyjne

Bławatek jest bogaty w minerały, witaminę A, C oraz inne antyoksydanty, które spowalniają proces starzenia się skóry. Posiada też antocyjany, które doskonale wspomagają mikrokrążenie wokół i wewnątrz oka. Bławatek najbardziej znany jest właśnie ze swoich właściwości pielęgnujących oczy i skórę wokół oczu. Doskonale wygładza drobne zmarszczki, rozjaśnia skórę, dodaje oczom blasku. Poradzi sobie z cieniami i workami pod oczami, ponieważ zmniejsza obrzęki i pomaga w usuwaniu nadmiaru wody. Jest pomocny również w łagodzeniu przemęczenia i zaczerwienienia oczu. Wspomoże regenerację skóry w egzemie.

Bławatek jest szczególnie polecany w pielęgnacji dzieci i niemowląt.




Właściwości zdrowotne

Odwary z płatków bławatka wspomagają pracę układu pokarmowego i przemianę materii. Działają lekko moczopędnie i wzmacniająco na układ moczowy. Bławatek pomaga rozluźniać napięte mięśnie macicy  podczas miesiączki, dzięki czemu łagodzi ból. Okłady są wskazane we wszelkich stanach zapalnych i przemęczeniu oczu. Odwarem z płatków można przemywać rany, ma właściwości antybakteryjne i przeciwzapalne. Bławatek również uspokaja i koi emocje.





Tonik dla oczu. Przepis.

Świeże lub suszone płatki bławatka zalej wrzątkiem i zostaw pod przykryciem. Ostudzonym płynem przemywaj oczy przy codziennej pielęgnacji. Możesz zrobić również dłuższy kojący okład. Kiedy odwar przestygnie, zawiń płatki w dwa gaziki i połóż na oczy na 20-30 minut. Bławatek możesz połączyć w kwiatem nagietka lekarskiego, który również ma właściwości łagodzące lub z kwiatem bzu czarnego, koniczyny łąkowej albo krwawnika, które dodatkowo działają rozświetlająco. Krwawnik wzmacnia również naczynia krwionośne.



Masaż i odżywienie dla zmęczonych oczu

Weź na palce kilka kropli oleju np. z awokado (to może być inny odżywczy i gęsty olej np. ze słodkich migdałów, oliwa z oliwek, olej rzepakowy, olej z pestek malin). Zamknij oczy i palcami delikatnie uciskaj i masuj kolejne punkty wokół oczu. Zacznij od kącików oczu i masuj skórę w kierunku górnej powieki i skroni, następnie w dół pod oczami (czyli w kierunku zewnętrznych części twarzy; nie odwrotnie, bo to może osłabić mięśnie). Masaż rozluźni mięśnie i rozgrzeje skórę, ułatwiając wchłonięcie korzystnych substancji. Następnie połóż na oczy ciepły kompres z płatków bławatka, tak jak opisane jest to powyżej.

Taki krótki rytuał dobrze jest zrobić przed pójściem spać. Rozluźni zmęczone i spięte mięśnie oczu oraz odżywi skórę. Regularne masaże i kompresy pozwolą długo zachować gładką skórę wokół oczu.


Wyciąg olejowy z płatków bławatka. Przepis.

Możesz również przygotować swój własny olej, który będzie miał pielęgnacyjne właściwości dla podrażnionej skóry, a szczególnie skóry wokół oczu. Pamiętaj jednak, że do odmłodzenia skóry wokół oczu przyczyniają się głównie antocyjany, które są rozpuszczalne w wodzie. Dlatego w pielęgnacji warto połączyć wyciągi olejowe i wyciągi wodne.



Czas przygotowania: 10 - 14 dni

Potrzebne są:
  • świeże lub suszone płatki bławatka
  • olej (np. oliwa z oliwek, olej ze słodkich migdałów, olej słonecznikowy - zimnotłoczone)
  • szklane słoiczki
  • bawełniana lub muślinowa tkanina


Przygotowanie:
  1. W słoneczny i suchy dzień zbierz płatki chabra bławatka. Nie musisz zrywać kwiatków z łodygami, wystarczy obrywać same płatki.
  2. Rozłóż płatki cienką warstwą na papierze lub tkaninie (koniecznie w zacienionym miejscu). Odczekaj 20 minut na wyprowadzkę stworzonek, które przez przypadek mogły znaleźć się wśród kwiatów. Płatki bławatka szybko tracą swój delikatny, słodki zapach, dlatego nie czekaj za długo.
  3. Słoik wypełnij luźno płatkami i zalej płynnym olejem. Wyciągi z bławatka polecane są szczególnie do pielęgnacji skóry wokół oczu, dlatego możesz wykorzystać gęste i cięższe oleje. Ich wchłanianie jest wolniejsze i polecam nakładać je na noc.
  4. Zakręć słoik i postaw w ciepłym miejscu ale nie bezpośrednio na słońcu. Mieszaj olej codziennie.
  5. W trakcie macerowania płatki będą zmieniać kolor z niebieskiego na fioletowy (wow, wygląda to pięknie, kolory są cudowne!). Kiedy większość płatków już będzie fioletowych, oznacza to, że olej jest gotowy.
  6. Odciśnij delikatnie płatki do wyparzonego suchego słoika. Możesz użyć bawełnianej tkaniny lub gęstego sitka. Zakręć słoik dobrze i przykryj słoik grubą tkaniną dla dodatkowego odizolowania zapachów. 
  7. W celu zwiększenia trwałości możesz dodać 1 kroplę olejku lawendowego, cytrynowego lub pomarańczowego lub innego olejku o właściwościach antybakteryjnych. Olej przechowuj w suchym i chłodnym miejscu przez kilka miesięcy.
Jeśli używasz suszonych płatków, możesz wydłużyć czas macerowania o 7-10 dni.

Tutaj znajdziesz kilka zasadach dotyczących przygotowywania wyciągów olejowych.



***

Przygotujecie wyciąg z bławatka i ususzycie płatki na zimę? 

Bardzo do tego zachęcam. Właściwości pielęgnacyjne tego uroczego kwiatka są niezastąpione. A zbieranie płatków na łące lub pośród wysokich zbóż jest pięknym czasem odpoczynku i wytchnienia od codziennych spraw. Niebieski kolor jest jednym z najbardziej kojących emocje. Z każdym zebranym płatkiem poczujesz jak twoje myśli uspokajają się i rozjaśnia się umysł. Już samo patrzenie i podziwianie sprawi, że twoje oczy staną się błyszczące i rozluźnione.

Odrobinę nieba na ziemi w twoich dłoniach.




***

Jeśli przepis ci się spodobał, podziel się nim ze znajomymi. 
Każdy zasługuje na piękno.


***

Po więcej inspiracji dla Piękna zapraszam na mój fanpage:


***

Inspiracje dla miłośników bławatka i języków:

w języku angielskim:

w języku francuskim:

sobota, 28 maja 2016

Czarny bez. Syrop z kwiatów bzu czarnego. Trzy przepisy.

Dziś będzie szybko.  Bo bez czarny w niektórych miejscach kwitnie już na całego!

krzew bzu czarnego w początku kwitnienia

Po pierwsze kwiaty bzu czarnego warto ususzyć na zimę. Będzie to doskonała herbatka wzmacniająca, szczególnie w początkach przeziębienia. Wywar z suszonych kwiatów posłuży również skórze. Ja szczególnie zachęcam do przygotowania olejowego wyciągu, który zachowa i zapach i pielęgnacyjne właściwości kwiatów bzu. Przepis na olej jest już tutaj.
Dziś przedstawiam efekty moich poszukiwań i przemyśleń o syropie z kwiatów czarnego bzu. Na końcu znajdziesz kilka ciekawych linków (polecam szczególnie przepisy z francuskiej strony - będę testować jeden z nich, kiedy moje bzy zakwitną obficiej).


Syrop z kwiatów czarnego bzu. Przepis podstawowy.
W kolejnym akapicie znajdziesz przepis rozszerzony o dodatkowe składniki.
Trzeci przepis jest prawie na końcu artykułu i opisuje jak zrobić syrop bez gotowania.

Czas przygotowania: 3 dni

Potrzebne są:
  • świeże kwiaty bzu czarnego - 1 litr dość ciasno ubitych kwiatów
  • woda - 4 szklanki
  • cukier - 3 szklanki
  • sok z dwóch cytryn
  • muślinowa lub batystowa tkanina (albo gęste sitko)
  • garnek do zagotowania bzu
  • słoiki lub butelki do przechowywania syropu



Przygotowanie:
  1. Kwiaty bzu oddziel od szypułek, rozłóż na papierowym ręczniku lub naturalnej tkaninie i zostaw na kilka chwil.
  2. Zagotuj wodę z cukrem, do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Odstaw syrop i ostudź do temperatury pokojowej.
  3. Do dużego garnka lub naczynia szklanego wsyp kwiaty bzu oraz dodaj sok z cytryny.
  4. Kwiaty zalej ostudzonym syropem, przykryj bawełnianą tkaniną i odstaw na 2 dni. Przemieszaj syrop kilka razy w ciągu tego czasu.
  5. Po 2 dniach przecedź syrop przez gęstą tkaninę (muślin, batyst), dobrze wyciśnij kwiaty, aby wydobyć z nich maksimum aromatu.
  6. Wlej syrop do garnka, doprowadź do wrzenia i od razu zdejmij z ognia. Aromat bzu jest bardzo wrażliwy na temperaturę ale zagotowanie jest konieczne dla dobrego przechowywania.
  7. Gorący syrop przelej do wyparzonych i osuszonych słoików lub butelek, dobrze zakręć, odwróć do góry dnem i zostaw aż całkowicie ostygną. Przechowuj w ciemnym miejscu.




Impresje. Jak wzbogacić smak syropu z kwiatów czarnego bzu?

Podczas moich historyczno-kulinarnych poszukiwań o czarnym bzie wertowałam obcojęzyczne internety. Ciekawiło mnie jak zajmują się kwiatem bzu w innych krajach. I tak, Włosi dorzucają do syropu nieco czerwonych pomarańczy. Kto miał okazję spróbować sycylijskiego słońca zamkniętego w pomarańczowej kuli, ten wie jaka to radość. Gwarantuję, że smak zyska głębię słodyczy i lekką kwaśność. Francuzi w kuchni używają oleju aromatyzowanego kwiatem bzu i zwykle łączą go z rybami. Mają ciekawe przepisy na syrop - niektóre zalecają macerowanie kwiatów 15 dni i wcale nie chodzi tutaj o ocet. Szwedzi syrop bzowy często jedzą z naleśnikami, a Duńczycy uwielbiają ocet wypełniony bzowym aromatem. Zwykle do syropu dodaje się cytrynę lub kwasek cytrynowy (w celu konserwacji) i zaleca na przeziębienie. 

Kwiat bzu rozpływa się aromatem po podniebieniu, subtelnie i miękko, trochę aksamitnie. To zasługa śluzów zawartych w kwiatach. Nie smakuje zbyt intensywnie na języku. Ja lubię tę delikatność ale czasami mam ochotę na wielowarstwowy, rozwijający się w ustach smak. Aby smak syropu nie był płaski jedynie cukrem można uzupełnić go o mocniejsze nuty. Jakie?

Sok z cytryny to typowy i dobry wybór, dodaje charakteru, doskonale komponuje się z aromatem bzu.

Sok z pomarańczy. Włoski pomysł, dosłodzi słońcem i doda rześkości.

Skórki z cytryny i pomarańczy wzbogacą syrop o więcej aromatu ale będzie to aromat rześki, cytrusowy i głęboki.



Ocet jabłkowy. Zdecydowanie doda ostrości. Ale pomoże również w ekstrakcji substancji leczniczych z kwiatów bzu. Jeśli zdecydujesz się doprawić syrop octem, bardzo ostrożnie dozuj jego ilość (raczej na łyżeczki, chyba że uwielbiasz smak octu) i koniecznie go podgrzej (do ok. 80 stopni), aby usunąć bakterie, które w towarzystwie dużej ilości cukru szybko rozpoczęłyby fermentację octową.

Maliny. Ha! Owoc maliny na początku czerwca? Galaretka z bzu i malin pojawia się w przepisach brytyjskich. Malina jet bardzo letnim, rozgrzanym owocem i na pewno doprawi syrop swoim ciepłem. Jeśli masz nieco soku malinowego, dlaczego nie zmieszać go z bzowym syropem? A może zdecydujesz się na malinowe młode listki, które znane są ze swoich właściwości leczących przeziębienie?


Zioła o cytrynowym aromacie. To mój wybór. Postanowiłam rozbudować smak syropu o nieco ciemniejsze barwy. W podstawowym przepisie dr Różański (tu) zaleca zmielić kwiaty bzu w celu uwolnienia substancji czynnych do syropu. Auć. Mnie aż zabolało serce na samą myśl o takim potraktowaniu tych malutkich śmietankowych płatków. Myślę, że im dłuższa maceracja, tym więcej substancji przejdzie do syropu. Nie chcę miażdżyć kwiatów bzu. Mielenie kojarzy mi się z silnym uziemieniem rośliny. Tak jakby chcieć rozłożyć ją na najprostsze czynniki. Zmielone kwiaty momentalnie przybierają brunatną barwę. Stąd przyszła do mnie myśl, że można do bzu dodać zioła, które ukorzenią syrop bez konieczności niszczenia struktury delikatnych kwiatów. Wybrałam dwa bardzo różne zioła o cytrynowym aromacie: melisę i tymianek.

Melisa ma słodki i orzeźwiający charakter. Tymianek jest ziemisty i korzenny.

Jak myślicie, jaki rezultat przyniesie połączenie takich skrajnych osobowości w jednej formie?

Tymianek doskonale dopełnia zdrowotne właściwości bzu, ma działanie wykrztuśne i wzmacniające. Melisa dodaje słodyczy i radości (tradycyjnie melisa używana była jako zioło przeciw depresji i zmęczeniu). Tymianek dopisuje korzenne zakończenie dla kwiatowej subtelności bzu. Melisa wznosi orzeźwienie poziom wyżej. Tymianek uziemia.




Syrop z kwiatów czarnego bzu. Przepis wzbogacony o zioła.

Czas przygotowania: 3 dni

Potrzebne są:
  • świeże kwiaty bzu czarnego - 1 litr dość ciasno ubitych kwiatów
  • woda - 4 szklanki
  • cukier - 3 szklanki
  • sok z jednej cytryny
  • sok z jednej pomarańczy
  • skórki otarte z jednej cytryny (ekologicznej, bez wosku)
  • skórki otarte z jednej pomarańczy (jw.)
  • kilka gałązek tymianku cytrynowego (lub macierzanki piaskowej)
  • kilka gałązek melisy lekarskiej
  • muślinowa lub batystowa tkanina
  • garnek do zagotowania bzu
  • słoiki lub butelki do przechowywania syropu



Przygotowanie:

Do kwiatów czarnego bzu dodaj delikatnie roztarte w moździerzu zioła i otarte skórki oraz sok z cytrusów. Następnie postępuj zgodnie z instrukcjami, które podałam w pierwszym przepisie.  

Nie chcę, aby mój syrop został zdominowany przez silniejsze smaki, dlatego tymianku dodaję dosłownie kilka gałązek. Korzenność odbije się echem w tle. Melisa dopełni cukrowy smak słodkim aromatem.

Ja nie miałam świeżych pomarańczy ekologicznych, dlatego wycisnęłam z nich tylko sok. Do syropu użyłam ususzone skórki z sycylijskich cytrusów, których mam jeszcze zapas z zimy. Ponieważ zostało na nich trochę białej skórki - która jest gorzka w smaku - nie daję ich wiele. Moje zioła mocno wypełniły syrop swoim cytrynowym aromatem. Jeśli masz świeże cytryny i pomarańcze zetrzyj tylko kolorową skórkę z wierzchu (czyli zest). Skórki dają ładny kontekst dla bzowego kwiatu i wzbogacają syrop o witaminę C, której są bogatym źródłem.




Syrop z kwiatów czarnego bzu. Na surowo.
(bez gotowania i pasteryzowania)

Jestem świeżo po inspirującej dyskusji dotyczącej spożywania surowych kwiatów bzu, po której mam ważną uwagę. Niektóre osoby są bardzo wrażliwe na sambunigrynę - jedną z substancji zawartych w kwiatach i innych częściach bzu. W dużych ilościach powoduje ona nieprzyjemne dolegliwości przewodu pokarmowego i bóle głowy. W kwiatach jest jej niewiele, natomiast dużo znajduje się w łodygach i szypułkach. Ulega ona rozpadowi pod wpływem obróbki termicznej. Dlatego do surowego syropu trzeba dość skrupulatnie obrać kwiatki z łodyżek.

Czas przygotowania: 3 dni

Potrzebne są:
  • świeże kwiaty bzu czarnego - 1 litr dość ciasno ubitych kwiatów
  • woda - 4 szklanki
  • cukier - 4 szklanki
  • sok z jednej cytryny
  • sok z jednej pomarańczy
  • skórki otarte z jednej cytryny (ekologicznej, bez wosku!)
  • skórki otarte z jednej pomarańczy (jw.)
  • kilka gałązek tymianku cytrynowego (lub macierzanki piaskowej)
  • kilka gałązek melisy lekarskiej
  • 2 łyżeczki kwasku cytrynowego
  • muślinowa lub batystowa tkanina (lub gęste sitko)
  • garnek do przygotowania syropu
  • słoiki lub butelki do przechowywania syropu

Przygotowanie:
  1. Kwiaty obierz z łodyżek i szypułek, rozłóż na kilka chwil na bawełnianej tkaninie. Podczas zbierania wybieraj tylko baldachy w pełni dojrzałe, obierają się bardzo łatwo. Kwiaty, które są jeszcze w pąkach będzie się trudno obrywać. Dojrzałe baldachy mają w pełni rozwinięte wszystkie kwiatki, płatki wywinięte silniej do dołu, a pyłek na pręcikach jest bardzo napuszony ale jeszcze nie opada przy trąceniu (aha, czatuj pod krzewem bzu i czekaj na odpowiedni moment). Najlepszy do zbioru bez ma kolor słodkiej śmietanki. Brązowiejące kwiatki są już przejrzałe i nie nadają się do użycia.

    całkowicie rozwinięty baldach bzu czarnego, najlepszy do zbioru

  2. Zagotuj wodę z cukrem, do całkowitego rozpuszczenia się cukru. Odstaw syrop i ostudź do temperatury pokojowej.
  3. Do dużego garnka lub naczynia szklanego wsyp kwiaty bzu oraz dodaj sok z cytryny, skórki z cytrusów, kwasek cytrynowy (obowiązkowo) i zioła (opcjonalnie).
  4. Bez wraz z dodatkami zalej ostudzonym syropem, przykryj bawełnianą tkaniną i odstaw na 2 dni. Przemieszaj syrop kilka razy.
  5. Po 2 dniach przecedź syrop przez gęstą tkaninę (muślin, batyst) i dobrze wyciśnij kwiaty.
  6. Słoki lub butelki oraz zakrętki wyparz wrzątkiem (koniecznie, nie będą pasteryzowane ani zalewane gorącym syropem) lub wypiecz w piekarniku przez 20 minut.
  7. Gotowy syrop zlej do słoików lub butelek i dobrze zakręć lub zakorkuj. Przechowuj w ciemnym i chłodnym miejscu, np. w lodówce lub piwniczce, do 3 miesięcy.



Brak obróbki termicznej pozwala zachować pełnię aromatu kwiatów ale syrop raczej nie dotrwa do zimy. Kwasek cytrynowy go zakonserwuje, chroniąc przed spontaniczną fermentacją na kilka miesięcy. Według różnych źródeł syrop powinien przetrwać w chłodnym miejscu (lodówka, piwniczka) 3-4 miesiące.  



Czy zrobicie syrop z bzu według jednego z podanych przepisów?

Smacznego kochani!

Przeczytaj również jak zrobić wyciąg olejowy z kwiatów bzu (klik) - wspaniały dla skóry.


***

Jeśli przepisy ci się spodobały, podziel się nim ze znajomymi. Każdy zasługuje na piękno.


***

Po więcej inspiracji dla Piękna zapraszam na mój fanpage:



***

Inspiracje dla miłośników czarnego bzu i języków:

w języku angielskim:
syrop i cordial na surowo
syrop na surowo

w języku włoskim:
syrop na surowo

w języku francuskim:
kilka przepisów na syrop - te są wyjątkowo ciekawe, ponieważ zalecają macerować kwiaty aż 10 - 15 dni! I obiecują wyjątkowo silny aromat. Jeśli nie znacie francuskiego, to dajcie znać, być może przetłumaczę, bo zamierzam jeden z tych przepisów przetestować. :)

wtorek, 24 maja 2016

Bez lilak. Przepis na enfleurage - pachnący olej (cykl: Zioła dla kobiet)

Naciśnij ctrl + F i wpisz w wyszukiwanie słowo "Przepis" jeśli chcesz dostać się od razu do przepisu :) 

Artykuł z cyklu Zioła dla kobiet.

Co inspirującego znajdę w tym artykule:

1. Wstęp - bądź pięknem!
2. Właściwości bzu lilaka.
3. Enfleurage. Przepis na zapach z kwiatów bzu (polecam, polecam, polecam <3)




Na pierwszym planie bez lilak


Bez lilak przekwita. Wszechobecna purpurowość w mojej głowie rozpływa się wraz z tym, jak niknie zapach bzu. Jeszcze dwa dni temu w każdym kącie mojego domu unosiła się fioletowa mgła. Wazony wypełnione bzem zamieniły mój pokój w majowy ogród. Kwiatki czekały niecierpliwie na swoją kolej do enfleurage. Teraz aromat, który niesie w sobie wyrafinowanie i lekkość, elegancję i delikatność, rozmył się i ucichł. Już nie pachnie.

Ostatnie chwile kwitnącego bzu złapałam jeszcze wczoraj. Zanurzyłam całą twarz, całą uwagę, wszystkie swoje oczekiwania w liliowe kiście. Baśniowa chwila ujęta w oddechu. Czy rozkosz chwili musi być zarezerwowana tylko dla kochanka? A rozkosz piękna świata, życia, po prostu? Doświadczenie tej chwili teraz całym swoim istnieniem? Czy jest tak samo piękna, potrzebna?

Spróbuj tak bardzo rozpłynąć się w otaczającym pięknie, 
aby z nim się zjednoczyć.

Bądź pięknem.

Trawo, trawo do kolan!
Podnieś mi się do czoła,
Żeby myślom nie było
Ani mnie, ani pola. 

Żebym ja się uzielił,
Przekwiecił do rdzenia kości
I już się nie oddzielił
Słowami od twej świeżości. 

Abym tobie i sobie
Jednym imieniem mówił:
Albo obojgu - trawa,
Albo obojgu - tuwim
(Trawa, J. Tuwim)

Moje bzy przekwieciły mnie do rdzenia kości.

Bez wykonał swoją misję. Dotknął swoim pięknem mnie i ciebie. Odnowił w nas dziecięcy zachwyt nad światem, nad wiosną, nad ulotnością i przemijaniem. Zachęcił, aby pozostać z nim na chwilę i po prostu oddychać. Nic więcej. Po prostu wdychać zapach, do samej pełni oddechu. Pozwolił cieszyć się kroplami deszczu i wiatrem, które rozsiewały jego zapach jeszcze dalej, jeszcze więcej, jeszcze fioletowiej.

Bez cichnie, bez umyka ale moje serce jest rozpieszczone, moje dłonie są ugłaskane.




Ale lilak pozostawił po sobie coś więcej niż tylko subtelne wspomnienia. Kuchenne półki pełne są lilakowych przetworów. A pośród nich miejsce szczególne zajmuje olej perfumowany, który cały pachnie lilakiem!


Właściwości bzu lilaka dla urody

Ach! Kto by się spodziewał, że właściwości pielęgnacyjne i zapachowe bzu uda się zatrzymać tak szybko, tak łatwo? 

Przypominam, jakie są właściwości bzu dla urody:
  • uelastycznia skórę
  • rozjaśnia cienie pod oczami
  • łagodzi zmiany skórne (wypryski, trądzik różowaty, stany zapalne, etc.)
  • koi zmęczone oczy
  • łagodzi stany zapalne pochwy
  • kocha w najbardziej wyrafinowany sposób

Przepisy na domowe preparaty dla twojej urody: naturalny tonik z bzu lilaka oraz wyciąg olejowy z bzu lilaka.

Po więcej szczegółowych informacji o właściwościach dla zdrowia udaj się na stronę dr Różańskiego (tutaj lilak).


Olej o zapachu bzu lilaka

Moja pierwsza próba enfleurage (tutaj wspominałam o tej metodzie) udała się w pięknie. Ta metoda jest bardzo prosta, chociaż wymaga od ciebie nieco zaangażowania. Enfleurage nie ekstrahuje właściwości fitoterapeutycznych kwiatów ale pozwala na zachowanie zapachu kwiatów. A zapach bzu lilaka jest chyba jedną z najpiękniejszych właściwości leczniczych tego krzewu.




Przepis na olej o zapachu bzu lilaka. 

Enfleurage udomowiony.


Aby wykonać domowy enfleurage na zimno potrzebujesz:
  • tygodnia spokojnych wieczorów lub poranków (aby zebrać kwiaty, na kilka minut usiąść, zrelaksować się i chłonąć majowy zapach)
  • płaskie naczynie
  • bezwonny olej (ja wybrałam kokosowy rafinowany)
  • kwiaty (codziennie świeże)
  • bawełnianą tkaninę
  • słoiczki do przechowywania gotowego oleju


Sposób wykonania:
  1. Naczynie dobrze umyj gorącą wodą i dokładnie osusz.
  2. Olej rozpuść i wlej do naczynia. Warstwa oleju powinna mieć od 3 do 5 mm.
  3. Poczekaj aż olej ostygnie i stwardnieje.
  4. Ułóż pierwszą partię kwiatów. Wybieraj tylko te świeże i całkowicie suche. Nadpsute usuwaj. Dokładnie przykryj kwiatami cały olej.
  5. Pozwól sobie na chwilę zatrzymania się nad tym zapachem! Jest zachwycający. Sam zapach upiększa i leczy. Przynosi świeżą i słodką wiosnę do twoich płuc, do twojej krwi, do każdej komórki twojego ciała.



  6. Przykryj naczynie tkaniną i odstaw w suche miejsce na 12 godzin. Możesz pozostawić kwiaty na dłużej ale sprawdź, czy nie zaczynają się psuć lub zupełnie nie zwiędły.
  7. Zmieniaj kwiaty minimum jeden raz dziennie, przez kolejne 7 dni. Jeśli zajdzie taka potrzeba dwa razy: rano i wieczorem. Ja układałam świeżą porcję kwiatów wieczorem, ponieważ wtedy zapach bzu jest najintensywniejszy. Rano sprawdzałam, czy kwiaty już zwiędły, Jeśli tak, zmieniałam je również rano. Jeśli wciąż były dość świeże, zostawiałam je do wieczora. Staraj się nie dotykać oleju. Większość kwiatów powinna odpaść, jeśli delikatnie odwrócisz naczynie i postukasz w dno.
  8. Kiedy zdejmiesz ostatnią partię kwiatów, rozpuść olej. Ja postawiłam naczynie na chwilę nad garnkiem z gorącą wodą (nie wrzącą), po 2 minutach olej był płynny. 
  9. Słoiczki do przechowywania oleju wyparz i dobrze osusz. Olej zlej do słoiczków przez cienką tkaninę (np. batyst, muślin, kilka warstw gazy), aby oddzielić zanieczyszczenia.
  10. Dobrze zamknij słoiczki. Przechowuj w ciemnym i suchym miejscu. Dodatkowo możesz zabezpieczyć każdy słoik kawałkiem folii lub grubej tkaniny, aby dobrze odizolować inne zapachy (np. jeśli zdecydujesz się trzymać olej w lodówce).
Gotowe! Zapach bzu jest uwieczniony. Całkowicie przeniknął do oleju. Pozwolił zatrzymać się na dłużej. Będzie radosnym akcentem długich jesiennych wieczorów.

Gotowy olej o zapachu bzu lilaka!

Edit, 21 stycznia 2017. Zachowałam słoiczek przez kilka miesięcy, aby sprawdzić trwałość oleju. Pachnie wciąż tak samo pięknie jak w maju! Jestem zachwycona, jak łatwo można zachować majowy zapach. Szkoda, że nie mogę Wam przesłać cząsteczek pachnącego lilakiem oleju.

Kolejna szansa na enfleurage już w maju 2017. To tylko 4 miesiące! Zapiszcie w kalendarzu :).

***

Czy spróbowaliście już enfleurage?

Poza bzem można aromatyzować olej np. kwiatami konwalii lub fiołka wonnego.
Warto poświęcić te kilka chwil, aby później cieszyć się wiosną w środku zimy.



***

Jeśli uważasz, że każdy zasługuje na piękno, podziel się artykułem ze znajomymi. :)


***

Po więcej inspiracji dla Piękna zapraszam na mój fanpage.

Będę wdzięczna, jeśli zostawisz mi w komentarzu swoją opinię i przemyślenia <3


niedziela, 22 maja 2016

Jesteś Najpiękniejsza. Slow Mindful Beauty w praktyce.

Najpiękniejsza


Ja już to wiem. 

Że Ja jestem Najpiękniejszą kobietą. 
Ja jestem Najpiękniejszą córką. 
Ja jestem Najpiękniejszą siostrą. 
Ja jestem Najpiękniejszą wnuczką.
Ja jestem Najpiękniejszą przyjaciółką.
Ja jestem Najpiękniejszą partnerką. 
Ja jestem Najpiękniejszą kochanką.
Ja jestem Najpiękniejszą blogerką.
Ja jestem Najpiękniejszą modelką na swoich zdjęciach.
Ja jestem Najpiękniejszą zielarką.
Ja jestem Najpiękniejszą fotografką.
Ja jestem Najpiękniejszą panią swojego domu.
Ja jestem Najpiękniejszą panią Najpiękniejszej kotki (albo na odwrót, bo to chyba kot ma mnie, nie ja ją ;)
Ja jestem Najpiękniejszą podróżniczką.
Ja jestem Najpiękniejszą marzycielką.
Ja jestem Najpiękniejszą uczennicą.
Ja jestem Najpiękniejszą wielbicielką francuskiego południa.
Ja jestem Najpiękniejsza...


A Ty?


Ty również jesteś Najpiękniejsza. Ja już to wiem. A Ty?
W świecie Miłości nie ma miejsca na stopniowanie, dzielenie i kategoryzację. Skoro ja wiem, że jestem najpiękniejsza, to Ty również musisz wiedzieć, że jesteś najpiękniejsza. W świecie Miłości tak właśnie jest. 


Piękno jest we mnie
Bez warunków wstępnych 

Ono po prostu jest i trwa w samym sednie mojego istnienia. Bez konieczności jego stwarzania lub poprawiania. Ja mam w sobie Piękno od samego początku i to Piękno jest nieskończone. Ono pragnie manifestować się codziennie przeze mnie. Nie muszę go karmić, nie muszę go dopracowywać, bo Piękno już jest w całości. Jeśli jeszcze się nie objawia, oznacza to tylko, że wciąż sobie na to nie pozwoliłam. Tylko ja sama mogę zablokować swoje Piękno i nie pozwolić mu się ujawnić. Tylko ja mogę wziąć odpowiedzialność za swoje Piękno. Tylko ja sama mogę odkryć swoje Piękno przed sobą i przed światem. Jedyne co muszę zrobić, to pozwolić sobie być Piękną.

Ja mam odwagę być Piękną. 

Ja pozwalam sobie być Piękną. 

Ja chcę, aby moje Piękno ujawniło się całkowicie. 


A teraz proszę Cię, usiądź i przeczytaj na głos to, co właśnie przeczytałaś w myśli. Tak jak jest to napisane. Zaczynaj każde zdanie od Ja jestem Najpiękniejszą... żoną? matką? artystką? kim jeszcze? Powiedz to głośno. Ja jestem, ja mam, ja pozwalam, ja chcę ma moc tworzenia rzeczywistości. To imię Boga. Albo Bogini. A Boginią jestem ja i Boginią jesteś Ty. Popatrz sobie w oczy i wypowiadaj powoli zdanie po zdaniu. Słuchaj swojego głosu. Co czujesz?

***

Ja już od lat próbuję zdefiniować moje Piękno. I w końcu uświadomiłam sobie, że nie muszę go definiować, dopracować, dopiąć na ostatni guzik, aby w końcu je mieć i pokazać. Bo Piękno to wieczność, ciągły proces, nieustanne odkrywanie.
I pomimo, że ja wciąż Piękna nie pojęłam, ono istnieje we mnie w pełni.
Ale odkrywam je i przekonałam się, że nie trzeba się wysilać... Wystarczy dać sobie czas na Piękno, dać sobie uważność bycia w sobie i w świecie, a Piękno po prostu się objawia.



Slow


Daj sobie czas na odkrycie Piękna w sobie i wokół siebie

Jaki jest dzisiejszy świat? Szybki, pędzi coraz szybciej. I coraz więcej osób zwalnia przesadnie z życiem. Świat jest pełen sprzeczności i niejasności. Obserwuję świat i widzę je wszystkie: skrajności, cały dualizm.
Świat jest piękny i świat jest zły. Tak w każdej chwili jednocześnie. 

Jaki jest dzisiejszy świat? Taki jak Ja. Taki jak Ty.

Żyję w Warszawie i czuję napięcie wokół siebie. Wsiadam do autobusu i czuję frustrację wszystkich ludzi wokół mnie. Jadę metrem i czuję złość do tych wszystkich cisnących się na mnie ludzi. Przechadzam się po ulicy Chmielnej i czuję niechęć do całej hipsterskiej gawiedzi, siedzącej w ogródkach nad swoimi smartphonami. Cyberzombie. I przedzierające się do świadomości złośliwe poczucie wyższości. 
Warszawa. Tu się urodziłam, tu się wychowałam, uczyłam się w jednym z najlepszych liceów, studiowałam na UW, miałam stypendium przez całe studia. Pracowałam w Banku Światowym. Byłam na stypendium zagranicznym przez rok. Podróżowałam. Znam języki. Znam inne kraje. Mam wyczucie smaku. Dobrze się ubieram. Robię fajne zdjęcia. Mam w sobie subtelność. Jestem inteligentna. Jestem ładna i atrakcyjna. Spotykałam się z mężczyznami z całego świata. I nie jestem uzależniona od nowoczesnych technologii. Czy to już czyni mnie piękną, piękniejszą niż wszyscy inni?

***

Zapisałam się na kurs tańca. W wieku 28 lat, kilka dni po moich urodzinach, kilka dni po kolejnym rozstaniu z moim mężczyzną. Kiedy mam spełniać swoje marzenia, jeśli nie teraz, gdy i tak jest już późno? Mam wyczucie rytmu i wiem to. Potrafię się ładnie poruszać i wiem to. Ale rumba mnie wykańcza. Tyle niuansów, których moje ciało nie rozumie. Tyle napięć, których nie chcę przyjąć. Tyle pracy, której nie mam ochoty wykonywać. I te piękne kobiety wokół, które tańczą już od lat, ich taniec wydaje się lekki i niewymuszony. I mój instruktor - choćby nawet nie chciał, każdy jego ruch jest dla mnie perfekcyjny. Czuję się przy nim trochę mało seksowna... Ja chcę się bawić tańcem, chcę wyzwalać swoje ciało, a nie zamykać je w konwenansach. Ale nie potrafię tak płynąć w rumbie. Czuję się ciężka i niezgrabna. Gdzie podział wdzięk mojego ciała? Dlaczego przestałam być piękna? Jak mam odrywać swoje piękno w rumbie, jeśli rumba mnie przerasta...

***

Takie miotanie się między ja i oni, szukanie odniesienia, porównywanie, szukanie tych gorszych aby czuć się lepszą... odkrywanie piękna po omacku. To nigdy nie pozwoli piękna w sobie odnaleźć. To ociera się o resentyment.

***

Na szczęście porwały mnie zioła i kwiaty. To one jako pierwsze powoli ukazywały mi nieskończone Piękno. Piękno w całej różnorodności i obfitości. Cały rok zbieram różne kwiaty, zioła i owoce. Róża jest taka inna od nagietka lub jasnoty. Pokrzywa wydaje się przy nich wszystkich niechlujna... ale kiedy jej młodziutkie fioletowe pędy wypełzają spod ziemi jako pierwsze po zimie, nie mają sobie równych. Kwitnące jabłonie olśniewają elegancją i subtelnością. Malutkie fiołki polne kradną serce swoim wdziękiem i bezpretensjonalnością. Nie podejmuję się oceny, które są najpiękniejsze, bo to bez sensu. Bo wszystkie są. Mogę mieć swoje ulubione zioło ale wszystkie są tak samo piękne.
Wiosną pragnę zatrzymać czas, bo boję się, że nie przytrafi mi się już nic piękniejszego niż kwitnące drzewa. Ale latem czerwienieją na drzewie czereśnie, a w trawie wygrzewają się truskawki. Moje zmysły zatapiają się w słodkości lata. Jesienią nie mogę oderwać oczu od czerwonych owoców, głogu i jarzębiny ani nasycić się soczystością jabłek. A surowa i naga zima? Szeleści wyschniętymi trawami i buja brązowe ususzone rudbekie i oregano. Minimalizm w najpiękniejszej odsłonie. A potem spada śnieg i  świat zamienia się w kryształową biel. Tyle roślin, takie różne, wszystkie są piękne w sobie i dla siebie. I dla mnie. I dla ciebie.

***

Piękno przyrody rozpieszcza zmysły i karmi wyobraźnię. Piękno przyrody pociąga mnie w sam głąb siebie. Chłonę Piękno natury każdą komórką swojego ciała i powoli i niespiesznie odkrywam Piękno w sobie. Zauważam, że każde moje zioło wskazuje na jakiś aspekt mojej osoby, pomaga odkryć mi i ukazać sobie samej i światu cząstkę mojego Piękna. Czeremcha pokazuje mi pewność siebie. Jabłoń wydobywa ze mnie świeżość i klasę. Bez lilak wskazuje na moją elegancję. Głóg wspiera moje dobre serce i zamiary. Jasnota wzmacnia delikatność i pomaga ją rozważnie chronić. Mirabelka zapewnia, że subtelność i ulotność są bezpieczne. Nagietek odkrywa promienność i radość. 

To nie jest jakaś dziwna magia. Te rośliny nie mogą podarować mi niczego, co we mnie już nie istnieje.


Gdyby Piękno było we mnie nieobecne, nie byłabym w stanie zauważyć go na zewnątrz mnie.


Zatem ono jest i czeka na odkrycie, na pozwolenie wyjścia z cienia w świat. Ja powoli je odkrywam w moich ziołach, a moje zioła podpowiadają mi, jak mam je odkryć w sobie samej. 

***

Tak rośliny doprowadziły mnie do pierwszych prób zdjęć. Moje małe ciało, 161 cm, i moja zbuntowana buzia w roli modelki? Aha... Ale przecież tylko dla siebie, dla procesu twórczego, dla odkrycia tego co czuję, że mam odkryć. Mam jakieś wizje, mam pewne przeczucia. Czuję, że chcę odkrywać Piękno. Swoje i przyrody. Swojej relacji z ziołami. Czuję, że chcę pokazać światu Piękno ziół. Próbuję złapać te intuicje w słowa, opisać moje idee.

Zdjęcia robi mi młoda piękna kobieta, prawie obca osoba, dopiero ją poznałam. Ona na szczęście nie potrzebuje moich słów, ona czuje. Ja plączę się w kanciastych zdaniach i wciąż dostaję zapewnienia, że słowa nie są istotne, że ona pojmuje moje wizje, widzi te obrazy.
To dobrze, bo ja przeczuwam, że słowami chciałabym ustrukturować coś, co jeszcze nie objawiło się w pełni. Ja próbuję to zamknąć w ramy i sprowadzić do klarownego pomysłu a to sobie pływa i skacze po kwiatkach, gotując się do ubrania w jakiekolwiek materialne formy. Ja mówię jedno, a wychodzi nam drugie... Ja mówię, że chcę zioła na elegancko, a ze zdjęć wyłania się jakaś inna jakość.

Rodzi się właśnie to... to wzajemnie przenikające się Piękno moje i moich ziół. Bez pośpiechu, bez poganiania słowami, w swoim tempie to Piękno przepływa między nami i odkrywa swoje kolejne warstwy.




Mindful

Obserwuj siebie uważnie. Obserwuj Piękno w sobie 
i wokół siebie

Jakie jest dzisiejsze piękno? Piękno kobiety? Modelki z Photoshopa, plastikowe gwiazdy pop. Gruba warstwa makijażu ukryje wszystkie niedoskonałości. Fałszywe piękno. Nie trzeba się rozpisywać, przecież wszyscy to wiemy, że te zdjęcia są pracą grafików komputerowych. Dlaczego wciąż porównujemy nasze prawdziwe ciała do rysunków z komputera?

***

Jadę do Francji, do najbliższej mojemu sercu Nicei.  Na Lazurowym Wybrzeżu mam szansę poznać i zobaczyć typowych południowych Francuzów. Tak, oni są piękni... Oni wiedzą, że są piękni. Czasem wydaje nam się, że to arogancja z ich strony ale moim zdaniem jest inaczej. Jestem zachwycona starszymi kobietami, które pomimo zmarszczek na ciele wciąż są zabójczo atrakcyjne. Nie robią mocnego makijażu, nie ubierają się wyzywająco. Są naturalnie eleganckie, swobodne w swoich ciałach. Zadbane i bardzo świadome swojego piękna. Nie udają, że mają 30 lat, jeśli mają 60 lat. Są pięknymi 60-latkami. A młode Francuzki? Smukłe, ubrane prawie skromnie ale ze smakiem. Trochę dziewczęce, trochę zalotne. Moje serce podbili oczywiście mężczyźni. Tak samo zadbani i przystojni niezależnie od wieku. Wyprostowane ramiona, dumne z siebie ciała.

Piękni ludzie. Wcale nie są z okładek magazynów. Ale oni wiedzą, że są piękni i chcą być piękni. Oni się nie boją, że ktoś oceni ich jako aroganckich, bo znają swoją wartość i znają swoje piękno. Nie muszą spełniać oczekiwań innych. Mężczyźni są przystojni, kobiety są śliczne, kuchnia wyśmienita, doskonałe wyczucie smaku. Dlaczego mieliby udawać, że tak nie jest? Bo innym wokoło może zrobić się przykro? Bo inni czują się brzydsi?




***

Nie chcę się malować. Dlaczego mam oszukiwać swoją kobiecość? Przecież jestem ładna. Wszyscy moi dotychczasowi mężczyźni pierwszy raz spotkali mnie, kiedy nie miałam ani miligrama makijażu na twarzy. A byłam dla nich piękna od razu. Moja cera jest gładka i czysta. Patrzę w lustro i widzę pełne usta i ciemne oczy, równe brwi i mały nos. Widzę jedwabiste włosy i miękkie policzki. Widzę symetryczne rysy twarzy, dużo wdzięku i uroku. Czuję się piękna i atrakcyjna.

Wychodzę na ulicę i mijam inne kobiety, wiele z nich w pełnym makijażu... Jak prezentuję się na ich tle? Czy wciąż jestem tak samo urocza? Niedopracowana, blada, bez różu na policzkach? Czuję się niepełna, naga, mniej kobieca. Przecież jako kobieta mogę pozwolić sobie na delikatny makijaż, podkreślenie swojego piękna, zakrycie drobnych niedoskonałości. Mogę czy muszę? Czy nieumalowana kobieta wciąż jest w pełni kobietą? 
Zaczynam robić lekki makijaż prawie codziennie, kiedy wychodzę z domu na miasto. Bardzo lekki: puder, tusz do rzęs. Ale na kursie tańca czuję się pewniej i ładniej. Na rozmowach o pracę czuję się profesjonalniej.

***

Dziś moja twarz buntuje się... wcale nie ze względu na makijaż. Bo ten jest na tyle lekki, że nie drażni cery. Do demakijażu używam tylko swoich naturalnych toników i olejów, żadnych śmieciowych kosmetyków. Myślę, że buntuje się na lęk przed byciem niedoskonałą i brzydszą niż inne kobiety. Buntuje się na ciągłe wyszukiwanie w lustrze niedoskonałości, które należy ukryć. Buntuje się, bo pewność o moim naturalnym pięknie, zastąpiłam strachem o byciu niedoskonałą, niedokończoną, niekobiecą, niepełną. Bo kiedyś głaskałam swoją buzię słowami i myślami. Nawet nieświadomie, miałam w sobie poczucie, że jestem piękna, miękka i naturalna. Patrząc w lustro, widziałam swoje niedoskonałości ale zawsze mocniej widziałam swoje zalety. A teraz wyszukuję plamkę, krostkę, rozszerzone pory, zaczerwienienie, które muszę ukryć. Z jednej strony nie chcę ich mieć i widzieć. Z drugiej strony wypatruję ich maniakalnie. Energia podąża za uwagą. Złoszczę się na swoją buzię, że się buntuje, że nie chce już być taka miękka i nieskazitelna...

***

A złość piękności szkodzi. Wiem to od dziecka. Owszem, może szkodzić. Ale tylko kiedy jest nieprzeżywana i odrzucona. Złość można przeżywać na różne sposoby. To że mogę trzaskać drzwiami, rzucać przedmiotami, wrzeszczeć i wierzgać się, wiem od dziecka. Zademonstrowałam pełnię swoich możliwości niespełna rok temu, również w Nicei. Złość i bezsilność wybuchły jak bomba atomowa, nawet nie próbowałam ich kontrolować. Czy byłam wtedy najbrzydsza...? To że złościć się nie powinnam w ogóle! też wiem od dziecka. Nie wypada okazywać negatywnych emocji.

Ale mogę również moją złość obserwować. Pozwolić jej napływać. Pozwolić jej zaistnieć w mojej świadomości i w moim ciele. Nie tłamsić jej w sercu i w piersi, nie zamykać ale pozwolić tej energii zasilić całe moje ciało. I to wcale nie jest złe. Nie ma złych emocji, jedynie nasza interpretacja emocji w materii może być szkodliwa dla nas.

Gdzie w moim ciele jest napięcie? Które części na ciele stają się gorące, a które zimne? Które stają się twarde, a które miękkie? Która część ciała płonie? Która część ciała jest ściśnięta? Która ma ochotę gwałtownie się poruszyć? Czy chcę tupać, krzyczeć, bić, wierzgać głową, biec, rozerwać całe swoje ciało? Albo rozerwać tę drugą osobę ;) ? Jakie słowa przychodzą do moich myśli? Jakie wspomnienia Jakie sytuacje z przeszłości? Które osoby z mojego życia?

Nie wiem, czy koncentracja na takich pytaniach pozwoli mi zawsze przeżywać złość niczym buddyjski mnich. Ale wiem już to, że czasami pomaga trochę, a czasami bardzo. Bo przekierowuję swoją uwagę na siebie i swoje odczucie. Pozwala zaopiekować się moją emocją i mną w chwili jej przeżywania. Emocje są jedynie posłańcami, którzy mają nam do przekazania ważną dla nas wiadomość o nas samych. Dlatego chcę te emocje szanować i pozwolić im się wypowiedzieć. Co chce przekazać mi moja złość? 



***

Złość mogę przeżywać uważnie, a czyniąc to, przeżywam świadomie również swoje Piękno. Bo Piękna jestem zawsze, a złość pojawia się tylko czasami. I nawet gdy przyjdzie - to ja nie przestaję być Piękna. Mogę cała stać się swoją złością - i to w bezpiecznych warunkach również może być dobre. Ale nigdy nie przestaję być Piękna. Mogę pozostać Piękną, przeżywając moją złość.

I tak samo mogę świadomie i uważnie przeżywać również swoje Piękno. Obserwować jak się objawia. Gdzie pojawia się najpierw? W mojej kuchni? Bo właśnie przechodzę fantastyczny detoks i mój talerz zachwyca świeżymi kolorami owoców i warzyw. W mojej szafie? Bo moje ubrania są doskonale skrojone i idealnie dobrane. W mojej podróży? Bo właśnie przechadzam się uroczymi uliczkami włoskiego miasteczka w Toskanii. Na mojej głowie? Bo fryzura na wesele przyjaciółki udała się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. W moim ciele? Bo widzę w lustrze, że moje rzęsy są gęste i ciemne i tak uroczo zawinięte. Albo moje usta są idealnie zarysowane. Albo moje kostki są smukłe i zgrabne. Albo mój brzuch jest miękki i gładki. Albo mój pieprzyk na ramieniu dodaje mi niezwykle dużo uroku.

Gdzie przejawia się moje Piękno? Bo na pewno chce się przejawiać bardziej. Gdzie jest miejsce, w którym bezpiecznie i swobodnie mogę połączyć się z Pięknem i je odkrywać?

Im więcej Piękna świadomie dostrzegam, tym więcej Piękna objawia się w moim życiu: we mnie i wokół mnie.




Beauty


Piękno mam zawsze w sobie


To jestem cała Ja. Pełna sprzeczności i niejasności. Pełna dobra i zła. Lub po prostu pełna. Przepływają przeze mnie emocje, których czasami nie jestem w stanie nazwać i opisać słowami. Czuję je tylko i przyjmuję lub odrzucam. Te odsunięte na bok zawsze gdzieś tam sobie cicho śpią i czekają, aż znowu na nie spojrzę i zechcę wysłuchać. Wściekam się, frustruję się i robię bałagan. Oceniam innych, chociaż moja ocena powinna ich niewiele obchodzić. Oceniam samą siebie.

Potrafię kochać każdy centymetr mojego ciała i zachwycać się swoimi dłońmi, rozpłynąć się we wdzięczności za swoją urodę, za swoje piękno, za swój seksapil. I potrafię spojrzeć w lustro i popłakać się, że jestem cała brzydka i spędzić kolejną godzinę wyliczając wszystkie swoje niedociągnięcia i defekty. Moje zęby są wtedy najbardziej krzywe na świecie. Jestem lepsza od wielu z was, jestem gorsza od wielu z was. Bo potrafię się ubrać piękniej niż niejedna z was. Bo nie potrafię tak elegancko przemawiać jak wiele z was. Bo mam piękniejsze oczy niż wiele z was. Bo nie mam takich krągłych piersi jak wiele z was. Warunków jest nieskończenie wiele. A tak naprawdę wszystkie są nieistotne, bo może dla kogoś innego moje oczy okażą się brzydsze, a moje małe piersi piękniejsze.

I co z tego? I tak zawsze jestem Piękna.

Tak samo i niezmiennie Piękna

Niezależnie od kilku kilogramów mniej lub więcej, niezależnie od makijażu, niezależnie od odczuwanych emocji. Niezależnie od tego jak dziś się czuję. Niezależnie od otaczających mnie ludzi. Niezależnie od umiejętności i kontekstu. Mogę czuć się brzydka i mogę tym poczuciem promieniować na 100 kilometrów wokoło. Pytanie brzmi:

Czy chcę utożsamiać się z tym Kim naprawdę Jestem? Czy z tym co czuję, a co zmieni się za kilka chwil? 
Czy chcę utożsamiać się z tym, że zawsze jestem Piękna? Czy z tym, że czasami czuję się piękna a czasami brzydka a czasami beznadziejna?


Piękna jestem zawsze.

Nawet gdy nie czuję się piękna - Jestem Piękna. Nawet gdy czuję się piękniejsza niż cały świat - jestem po prostu tak samo Piękna. Przecież uczucie potrwa i przemija. A Piękno jest. We mnie. Zawsze to samo. Na ile ono się ukaże, to zależy tylko ode mnie.

***

Ja już wiem, że jestem Najpiękniejsza. I pozwalam sobie taką być.

Ja mam odwagę być Piękną. 

Ja mam odwagę przyznawać się do tego, że wiem, 
że jestem Piękna.

Ja jestem Piękna.

Czego miałabym się bać? Złośliwych uwag ze strony innych ludzi? Jeśli ktoś zechce być złośliwy, zawsze znajdzie powód. Zazdrości? Ale czego oni mogą mi zazdrościć? Przecież to samo Piękno mają w sobie. Zazdrość to iluzja, zazdrość to strach.

Ty też się nie bój. Ja już wiem, że jesteś Piękna. A Ty? Możesz być naturalnie Piękna. Możesz być uważnie piękna. To twój wybór i twoja decyzja.

To jest właśnie  

Slow Mindful Beauty.

Zwolnij i uwolnij swoje Piękno.




Jaka jest historia Twojego Piękna? 

Podziel się proszę w komentarzu <3


***

Całuję!
Karolina

 
Jeśli artykuł ci się spodobał, podziel się nim ze znajomymi. 
Każdy zasługuje na piękno.


***

Po więcej inspiracji dla Piękna zapraszam na mój fanpage: