niedziela, 22 maja 2016

Jesteś Najpiękniejsza. Slow Mindful Beauty w praktyce.

Najpiękniejsza


Ja już to wiem. 

Że Ja jestem Najpiękniejszą kobietą. 
Ja jestem Najpiękniejszą córką. 
Ja jestem Najpiękniejszą siostrą. 
Ja jestem Najpiękniejszą wnuczką.
Ja jestem Najpiękniejszą przyjaciółką.
Ja jestem Najpiękniejszą partnerką. 
Ja jestem Najpiękniejszą kochanką.
Ja jestem Najpiękniejszą blogerką.
Ja jestem Najpiękniejszą modelką na swoich zdjęciach.
Ja jestem Najpiękniejszą zielarką.
Ja jestem Najpiękniejszą fotografką.
Ja jestem Najpiękniejszą panią swojego domu.
Ja jestem Najpiękniejszą panią Najpiękniejszej kotki (albo na odwrót, bo to chyba kot ma mnie, nie ja ją ;)
Ja jestem Najpiękniejszą podróżniczką.
Ja jestem Najpiękniejszą marzycielką.
Ja jestem Najpiękniejszą uczennicą.
Ja jestem Najpiękniejszą wielbicielką francuskiego południa.
Ja jestem Najpiękniejsza...


A Ty?


Ty również jesteś Najpiękniejsza. Ja już to wiem. A Ty?
W świecie Miłości nie ma miejsca na stopniowanie, dzielenie i kategoryzację. Skoro ja wiem, że jestem najpiękniejsza, to Ty również musisz wiedzieć, że jesteś najpiękniejsza. W świecie Miłości tak właśnie jest. 


Piękno jest we mnie
Bez warunków wstępnych 

Ono po prostu jest i trwa w samym sednie mojego istnienia. Bez konieczności jego stwarzania lub poprawiania. Ja mam w sobie Piękno od samego początku i to Piękno jest nieskończone. Ono pragnie manifestować się codziennie przeze mnie. Nie muszę go karmić, nie muszę go dopracowywać, bo Piękno już jest w całości. Jeśli jeszcze się nie objawia, oznacza to tylko, że wciąż sobie na to nie pozwoliłam. Tylko ja sama mogę zablokować swoje Piękno i nie pozwolić mu się ujawnić. Tylko ja mogę wziąć odpowiedzialność za swoje Piękno. Tylko ja sama mogę odkryć swoje Piękno przed sobą i przed światem. Jedyne co muszę zrobić, to pozwolić sobie być Piękną.

Ja mam odwagę być Piękną. 

Ja pozwalam sobie być Piękną. 

Ja chcę, aby moje Piękno ujawniło się całkowicie. 


A teraz proszę Cię, usiądź i przeczytaj na głos to, co właśnie przeczytałaś w myśli. Tak jak jest to napisane. Zaczynaj każde zdanie od Ja jestem Najpiękniejszą... żoną? matką? artystką? kim jeszcze? Powiedz to głośno. Ja jestem, ja mam, ja pozwalam, ja chcę ma moc tworzenia rzeczywistości. To imię Boga. Albo Bogini. A Boginią jestem ja i Boginią jesteś Ty. Popatrz sobie w oczy i wypowiadaj powoli zdanie po zdaniu. Słuchaj swojego głosu. Co czujesz?

***

Ja już od lat próbuję zdefiniować moje Piękno. I w końcu uświadomiłam sobie, że nie muszę go definiować, dopracować, dopiąć na ostatni guzik, aby w końcu je mieć i pokazać. Bo Piękno to wieczność, ciągły proces, nieustanne odkrywanie.
I pomimo, że ja wciąż Piękna nie pojęłam, ono istnieje we mnie w pełni.
Ale odkrywam je i przekonałam się, że nie trzeba się wysilać... Wystarczy dać sobie czas na Piękno, dać sobie uważność bycia w sobie i w świecie, a Piękno po prostu się objawia.



Slow


Daj sobie czas na odkrycie Piękna w sobie i wokół siebie

Jaki jest dzisiejszy świat? Szybki, pędzi coraz szybciej. I coraz więcej osób zwalnia przesadnie z życiem. Świat jest pełen sprzeczności i niejasności. Obserwuję świat i widzę je wszystkie: skrajności, cały dualizm.
Świat jest piękny i świat jest zły. Tak w każdej chwili jednocześnie. 

Jaki jest dzisiejszy świat? Taki jak Ja. Taki jak Ty.

Żyję w Warszawie i czuję napięcie wokół siebie. Wsiadam do autobusu i czuję frustrację wszystkich ludzi wokół mnie. Jadę metrem i czuję złość do tych wszystkich cisnących się na mnie ludzi. Przechadzam się po ulicy Chmielnej i czuję niechęć do całej hipsterskiej gawiedzi, siedzącej w ogródkach nad swoimi smartphonami. Cyberzombie. I przedzierające się do świadomości złośliwe poczucie wyższości. 
Warszawa. Tu się urodziłam, tu się wychowałam, uczyłam się w jednym z najlepszych liceów, studiowałam na UW, miałam stypendium przez całe studia. Pracowałam w Banku Światowym. Byłam na stypendium zagranicznym przez rok. Podróżowałam. Znam języki. Znam inne kraje. Mam wyczucie smaku. Dobrze się ubieram. Robię fajne zdjęcia. Mam w sobie subtelność. Jestem inteligentna. Jestem ładna i atrakcyjna. Spotykałam się z mężczyznami z całego świata. I nie jestem uzależniona od nowoczesnych technologii. Czy to już czyni mnie piękną, piękniejszą niż wszyscy inni?

***

Zapisałam się na kurs tańca. W wieku 28 lat, kilka dni po moich urodzinach, kilka dni po kolejnym rozstaniu z moim mężczyzną. Kiedy mam spełniać swoje marzenia, jeśli nie teraz, gdy i tak jest już późno? Mam wyczucie rytmu i wiem to. Potrafię się ładnie poruszać i wiem to. Ale rumba mnie wykańcza. Tyle niuansów, których moje ciało nie rozumie. Tyle napięć, których nie chcę przyjąć. Tyle pracy, której nie mam ochoty wykonywać. I te piękne kobiety wokół, które tańczą już od lat, ich taniec wydaje się lekki i niewymuszony. I mój instruktor - choćby nawet nie chciał, każdy jego ruch jest dla mnie perfekcyjny. Czuję się przy nim trochę mało seksowna... Ja chcę się bawić tańcem, chcę wyzwalać swoje ciało, a nie zamykać je w konwenansach. Ale nie potrafię tak płynąć w rumbie. Czuję się ciężka i niezgrabna. Gdzie podział wdzięk mojego ciała? Dlaczego przestałam być piękna? Jak mam odrywać swoje piękno w rumbie, jeśli rumba mnie przerasta...

***

Takie miotanie się między ja i oni, szukanie odniesienia, porównywanie, szukanie tych gorszych aby czuć się lepszą... odkrywanie piękna po omacku. To nigdy nie pozwoli piękna w sobie odnaleźć. To ociera się o resentyment.

***

Na szczęście porwały mnie zioła i kwiaty. To one jako pierwsze powoli ukazywały mi nieskończone Piękno. Piękno w całej różnorodności i obfitości. Cały rok zbieram różne kwiaty, zioła i owoce. Róża jest taka inna od nagietka lub jasnoty. Pokrzywa wydaje się przy nich wszystkich niechlujna... ale kiedy jej młodziutkie fioletowe pędy wypełzają spod ziemi jako pierwsze po zimie, nie mają sobie równych. Kwitnące jabłonie olśniewają elegancją i subtelnością. Malutkie fiołki polne kradną serce swoim wdziękiem i bezpretensjonalnością. Nie podejmuję się oceny, które są najpiękniejsze, bo to bez sensu. Bo wszystkie są. Mogę mieć swoje ulubione zioło ale wszystkie są tak samo piękne.
Wiosną pragnę zatrzymać czas, bo boję się, że nie przytrafi mi się już nic piękniejszego niż kwitnące drzewa. Ale latem czerwienieją na drzewie czereśnie, a w trawie wygrzewają się truskawki. Moje zmysły zatapiają się w słodkości lata. Jesienią nie mogę oderwać oczu od czerwonych owoców, głogu i jarzębiny ani nasycić się soczystością jabłek. A surowa i naga zima? Szeleści wyschniętymi trawami i buja brązowe ususzone rudbekie i oregano. Minimalizm w najpiękniejszej odsłonie. A potem spada śnieg i  świat zamienia się w kryształową biel. Tyle roślin, takie różne, wszystkie są piękne w sobie i dla siebie. I dla mnie. I dla ciebie.

***

Piękno przyrody rozpieszcza zmysły i karmi wyobraźnię. Piękno przyrody pociąga mnie w sam głąb siebie. Chłonę Piękno natury każdą komórką swojego ciała i powoli i niespiesznie odkrywam Piękno w sobie. Zauważam, że każde moje zioło wskazuje na jakiś aspekt mojej osoby, pomaga odkryć mi i ukazać sobie samej i światu cząstkę mojego Piękna. Czeremcha pokazuje mi pewność siebie. Jabłoń wydobywa ze mnie świeżość i klasę. Bez lilak wskazuje na moją elegancję. Głóg wspiera moje dobre serce i zamiary. Jasnota wzmacnia delikatność i pomaga ją rozważnie chronić. Mirabelka zapewnia, że subtelność i ulotność są bezpieczne. Nagietek odkrywa promienność i radość. 

To nie jest jakaś dziwna magia. Te rośliny nie mogą podarować mi niczego, co we mnie już nie istnieje.


Gdyby Piękno było we mnie nieobecne, nie byłabym w stanie zauważyć go na zewnątrz mnie.


Zatem ono jest i czeka na odkrycie, na pozwolenie wyjścia z cienia w świat. Ja powoli je odkrywam w moich ziołach, a moje zioła podpowiadają mi, jak mam je odkryć w sobie samej. 

***

Tak rośliny doprowadziły mnie do pierwszych prób zdjęć. Moje małe ciało, 161 cm, i moja zbuntowana buzia w roli modelki? Aha... Ale przecież tylko dla siebie, dla procesu twórczego, dla odkrycia tego co czuję, że mam odkryć. Mam jakieś wizje, mam pewne przeczucia. Czuję, że chcę odkrywać Piękno. Swoje i przyrody. Swojej relacji z ziołami. Czuję, że chcę pokazać światu Piękno ziół. Próbuję złapać te intuicje w słowa, opisać moje idee.

Zdjęcia robi mi młoda piękna kobieta, prawie obca osoba, dopiero ją poznałam. Ona na szczęście nie potrzebuje moich słów, ona czuje. Ja plączę się w kanciastych zdaniach i wciąż dostaję zapewnienia, że słowa nie są istotne, że ona pojmuje moje wizje, widzi te obrazy.
To dobrze, bo ja przeczuwam, że słowami chciałabym ustrukturować coś, co jeszcze nie objawiło się w pełni. Ja próbuję to zamknąć w ramy i sprowadzić do klarownego pomysłu a to sobie pływa i skacze po kwiatkach, gotując się do ubrania w jakiekolwiek materialne formy. Ja mówię jedno, a wychodzi nam drugie... Ja mówię, że chcę zioła na elegancko, a ze zdjęć wyłania się jakaś inna jakość.

Rodzi się właśnie to... to wzajemnie przenikające się Piękno moje i moich ziół. Bez pośpiechu, bez poganiania słowami, w swoim tempie to Piękno przepływa między nami i odkrywa swoje kolejne warstwy.




Mindful

Obserwuj siebie uważnie. Obserwuj Piękno w sobie 
i wokół siebie

Jakie jest dzisiejsze piękno? Piękno kobiety? Modelki z Photoshopa, plastikowe gwiazdy pop. Gruba warstwa makijażu ukryje wszystkie niedoskonałości. Fałszywe piękno. Nie trzeba się rozpisywać, przecież wszyscy to wiemy, że te zdjęcia są pracą grafików komputerowych. Dlaczego wciąż porównujemy nasze prawdziwe ciała do rysunków z komputera?

***

Jadę do Francji, do najbliższej mojemu sercu Nicei.  Na Lazurowym Wybrzeżu mam szansę poznać i zobaczyć typowych południowych Francuzów. Tak, oni są piękni... Oni wiedzą, że są piękni. Czasem wydaje nam się, że to arogancja z ich strony ale moim zdaniem jest inaczej. Jestem zachwycona starszymi kobietami, które pomimo zmarszczek na ciele wciąż są zabójczo atrakcyjne. Nie robią mocnego makijażu, nie ubierają się wyzywająco. Są naturalnie eleganckie, swobodne w swoich ciałach. Zadbane i bardzo świadome swojego piękna. Nie udają, że mają 30 lat, jeśli mają 60 lat. Są pięknymi 60-latkami. A młode Francuzki? Smukłe, ubrane prawie skromnie ale ze smakiem. Trochę dziewczęce, trochę zalotne. Moje serce podbili oczywiście mężczyźni. Tak samo zadbani i przystojni niezależnie od wieku. Wyprostowane ramiona, dumne z siebie ciała.

Piękni ludzie. Wcale nie są z okładek magazynów. Ale oni wiedzą, że są piękni i chcą być piękni. Oni się nie boją, że ktoś oceni ich jako aroganckich, bo znają swoją wartość i znają swoje piękno. Nie muszą spełniać oczekiwań innych. Mężczyźni są przystojni, kobiety są śliczne, kuchnia wyśmienita, doskonałe wyczucie smaku. Dlaczego mieliby udawać, że tak nie jest? Bo innym wokoło może zrobić się przykro? Bo inni czują się brzydsi?




***

Nie chcę się malować. Dlaczego mam oszukiwać swoją kobiecość? Przecież jestem ładna. Wszyscy moi dotychczasowi mężczyźni pierwszy raz spotkali mnie, kiedy nie miałam ani miligrama makijażu na twarzy. A byłam dla nich piękna od razu. Moja cera jest gładka i czysta. Patrzę w lustro i widzę pełne usta i ciemne oczy, równe brwi i mały nos. Widzę jedwabiste włosy i miękkie policzki. Widzę symetryczne rysy twarzy, dużo wdzięku i uroku. Czuję się piękna i atrakcyjna.

Wychodzę na ulicę i mijam inne kobiety, wiele z nich w pełnym makijażu... Jak prezentuję się na ich tle? Czy wciąż jestem tak samo urocza? Niedopracowana, blada, bez różu na policzkach? Czuję się niepełna, naga, mniej kobieca. Przecież jako kobieta mogę pozwolić sobie na delikatny makijaż, podkreślenie swojego piękna, zakrycie drobnych niedoskonałości. Mogę czy muszę? Czy nieumalowana kobieta wciąż jest w pełni kobietą? 
Zaczynam robić lekki makijaż prawie codziennie, kiedy wychodzę z domu na miasto. Bardzo lekki: puder, tusz do rzęs. Ale na kursie tańca czuję się pewniej i ładniej. Na rozmowach o pracę czuję się profesjonalniej.

***

Dziś moja twarz buntuje się... wcale nie ze względu na makijaż. Bo ten jest na tyle lekki, że nie drażni cery. Do demakijażu używam tylko swoich naturalnych toników i olejów, żadnych śmieciowych kosmetyków. Myślę, że buntuje się na lęk przed byciem niedoskonałą i brzydszą niż inne kobiety. Buntuje się na ciągłe wyszukiwanie w lustrze niedoskonałości, które należy ukryć. Buntuje się, bo pewność o moim naturalnym pięknie, zastąpiłam strachem o byciu niedoskonałą, niedokończoną, niekobiecą, niepełną. Bo kiedyś głaskałam swoją buzię słowami i myślami. Nawet nieświadomie, miałam w sobie poczucie, że jestem piękna, miękka i naturalna. Patrząc w lustro, widziałam swoje niedoskonałości ale zawsze mocniej widziałam swoje zalety. A teraz wyszukuję plamkę, krostkę, rozszerzone pory, zaczerwienienie, które muszę ukryć. Z jednej strony nie chcę ich mieć i widzieć. Z drugiej strony wypatruję ich maniakalnie. Energia podąża za uwagą. Złoszczę się na swoją buzię, że się buntuje, że nie chce już być taka miękka i nieskazitelna...

***

A złość piękności szkodzi. Wiem to od dziecka. Owszem, może szkodzić. Ale tylko kiedy jest nieprzeżywana i odrzucona. Złość można przeżywać na różne sposoby. To że mogę trzaskać drzwiami, rzucać przedmiotami, wrzeszczeć i wierzgać się, wiem od dziecka. Zademonstrowałam pełnię swoich możliwości niespełna rok temu, również w Nicei. Złość i bezsilność wybuchły jak bomba atomowa, nawet nie próbowałam ich kontrolować. Czy byłam wtedy najbrzydsza...? To że złościć się nie powinnam w ogóle! też wiem od dziecka. Nie wypada okazywać negatywnych emocji.

Ale mogę również moją złość obserwować. Pozwolić jej napływać. Pozwolić jej zaistnieć w mojej świadomości i w moim ciele. Nie tłamsić jej w sercu i w piersi, nie zamykać ale pozwolić tej energii zasilić całe moje ciało. I to wcale nie jest złe. Nie ma złych emocji, jedynie nasza interpretacja emocji w materii może być szkodliwa dla nas.

Gdzie w moim ciele jest napięcie? Które części na ciele stają się gorące, a które zimne? Które stają się twarde, a które miękkie? Która część ciała płonie? Która część ciała jest ściśnięta? Która ma ochotę gwałtownie się poruszyć? Czy chcę tupać, krzyczeć, bić, wierzgać głową, biec, rozerwać całe swoje ciało? Albo rozerwać tę drugą osobę ;) ? Jakie słowa przychodzą do moich myśli? Jakie wspomnienia Jakie sytuacje z przeszłości? Które osoby z mojego życia?

Nie wiem, czy koncentracja na takich pytaniach pozwoli mi zawsze przeżywać złość niczym buddyjski mnich. Ale wiem już to, że czasami pomaga trochę, a czasami bardzo. Bo przekierowuję swoją uwagę na siebie i swoje odczucie. Pozwala zaopiekować się moją emocją i mną w chwili jej przeżywania. Emocje są jedynie posłańcami, którzy mają nam do przekazania ważną dla nas wiadomość o nas samych. Dlatego chcę te emocje szanować i pozwolić im się wypowiedzieć. Co chce przekazać mi moja złość? 



***

Złość mogę przeżywać uważnie, a czyniąc to, przeżywam świadomie również swoje Piękno. Bo Piękna jestem zawsze, a złość pojawia się tylko czasami. I nawet gdy przyjdzie - to ja nie przestaję być Piękna. Mogę cała stać się swoją złością - i to w bezpiecznych warunkach również może być dobre. Ale nigdy nie przestaję być Piękna. Mogę pozostać Piękną, przeżywając moją złość.

I tak samo mogę świadomie i uważnie przeżywać również swoje Piękno. Obserwować jak się objawia. Gdzie pojawia się najpierw? W mojej kuchni? Bo właśnie przechodzę fantastyczny detoks i mój talerz zachwyca świeżymi kolorami owoców i warzyw. W mojej szafie? Bo moje ubrania są doskonale skrojone i idealnie dobrane. W mojej podróży? Bo właśnie przechadzam się uroczymi uliczkami włoskiego miasteczka w Toskanii. Na mojej głowie? Bo fryzura na wesele przyjaciółki udała się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. W moim ciele? Bo widzę w lustrze, że moje rzęsy są gęste i ciemne i tak uroczo zawinięte. Albo moje usta są idealnie zarysowane. Albo moje kostki są smukłe i zgrabne. Albo mój brzuch jest miękki i gładki. Albo mój pieprzyk na ramieniu dodaje mi niezwykle dużo uroku.

Gdzie przejawia się moje Piękno? Bo na pewno chce się przejawiać bardziej. Gdzie jest miejsce, w którym bezpiecznie i swobodnie mogę połączyć się z Pięknem i je odkrywać?

Im więcej Piękna świadomie dostrzegam, tym więcej Piękna objawia się w moim życiu: we mnie i wokół mnie.




Beauty


Piękno mam zawsze w sobie


To jestem cała Ja. Pełna sprzeczności i niejasności. Pełna dobra i zła. Lub po prostu pełna. Przepływają przeze mnie emocje, których czasami nie jestem w stanie nazwać i opisać słowami. Czuję je tylko i przyjmuję lub odrzucam. Te odsunięte na bok zawsze gdzieś tam sobie cicho śpią i czekają, aż znowu na nie spojrzę i zechcę wysłuchać. Wściekam się, frustruję się i robię bałagan. Oceniam innych, chociaż moja ocena powinna ich niewiele obchodzić. Oceniam samą siebie.

Potrafię kochać każdy centymetr mojego ciała i zachwycać się swoimi dłońmi, rozpłynąć się we wdzięczności za swoją urodę, za swoje piękno, za swój seksapil. I potrafię spojrzeć w lustro i popłakać się, że jestem cała brzydka i spędzić kolejną godzinę wyliczając wszystkie swoje niedociągnięcia i defekty. Moje zęby są wtedy najbardziej krzywe na świecie. Jestem lepsza od wielu z was, jestem gorsza od wielu z was. Bo potrafię się ubrać piękniej niż niejedna z was. Bo nie potrafię tak elegancko przemawiać jak wiele z was. Bo mam piękniejsze oczy niż wiele z was. Bo nie mam takich krągłych piersi jak wiele z was. Warunków jest nieskończenie wiele. A tak naprawdę wszystkie są nieistotne, bo może dla kogoś innego moje oczy okażą się brzydsze, a moje małe piersi piękniejsze.

I co z tego? I tak zawsze jestem Piękna.

Tak samo i niezmiennie Piękna

Niezależnie od kilku kilogramów mniej lub więcej, niezależnie od makijażu, niezależnie od odczuwanych emocji. Niezależnie od tego jak dziś się czuję. Niezależnie od otaczających mnie ludzi. Niezależnie od umiejętności i kontekstu. Mogę czuć się brzydka i mogę tym poczuciem promieniować na 100 kilometrów wokoło. Pytanie brzmi:

Czy chcę utożsamiać się z tym Kim naprawdę Jestem? Czy z tym co czuję, a co zmieni się za kilka chwil? 
Czy chcę utożsamiać się z tym, że zawsze jestem Piękna? Czy z tym, że czasami czuję się piękna a czasami brzydka a czasami beznadziejna?


Piękna jestem zawsze.

Nawet gdy nie czuję się piękna - Jestem Piękna. Nawet gdy czuję się piękniejsza niż cały świat - jestem po prostu tak samo Piękna. Przecież uczucie potrwa i przemija. A Piękno jest. We mnie. Zawsze to samo. Na ile ono się ukaże, to zależy tylko ode mnie.

***

Ja już wiem, że jestem Najpiękniejsza. I pozwalam sobie taką być.

Ja mam odwagę być Piękną. 

Ja mam odwagę przyznawać się do tego, że wiem, 
że jestem Piękna.

Ja jestem Piękna.

Czego miałabym się bać? Złośliwych uwag ze strony innych ludzi? Jeśli ktoś zechce być złośliwy, zawsze znajdzie powód. Zazdrości? Ale czego oni mogą mi zazdrościć? Przecież to samo Piękno mają w sobie. Zazdrość to iluzja, zazdrość to strach.

Ty też się nie bój. Ja już wiem, że jesteś Piękna. A Ty? Możesz być naturalnie Piękna. Możesz być uważnie piękna. To twój wybór i twoja decyzja.

To jest właśnie  

Slow Mindful Beauty.

Zwolnij i uwolnij swoje Piękno.




Jaka jest historia Twojego Piękna? 

Podziel się proszę w komentarzu <3


***

Całuję!
Karolina

 
Jeśli artykuł ci się spodobał, podziel się nim ze znajomymi. 
Każdy zasługuje na piękno.


***

Po więcej inspiracji dla Piękna zapraszam na mój fanpage:


4 komentarze:

  1. Kiedyś przeczytalam gdzieś, że nikt nie będzie mógł nas w pełni pokochać dopóki nie pokochamy prawdziwie samych siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak często bywa. To my jesteśmy pierwszym źródłem własnej miłości, szacunku i akceptacji. :)

      Usuń
  2. Wszystkie jesteśmy piękne :) Teraz, będąc dorosłą to wiem. Pozbycie się kompleksów z lat młodości jest zawsze wyzwalające :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wyzwalające! Bardzo. Kobiet są cudowne, absolutnie piękne zawsze.

      Usuń